Non omnis moriar, czyli kilka refleksji po dniu Wszystkich Świętych

Ostatnich kilka dni wszyscy spędziliśmy chyba podobnie. Odwiedzaliśmy cmentarze, paliliśmy świeczki na grobach naszych bliskich zmarłych. Dało się zauważyć, i bardzo to chlubne, na grobach obcych też. My Młodzi 60+, mamy sposobność zauważyć jak w ciągu tylko naszego jednego życia zwyczaje cmentarne się zmieniły i nadal zmieniają.


Non omnis moriar czyli nie” wszystek umrę”. Napis taki można spotkać na grobach naszych zmarłych. Cytat pochodzi z wiersza Horacego, żyjącego przed narodzinami Chrystusa. W pieśni „ Zbudowałem pomnik” wyraził on nadzieję, że artysta poprzez swoją twórczość, choć życie pożegna, to w pamięci żyjących pozostanie. Dzisiaj żegnając naszych bliskich zmarłych zapewniamy ich, że swoim dobrym życiem zbudowali „pomnik” w naszej pamięci i sercach. A może także, wierząc w zmartwychwstanie i nieśmiertelność duszy myśl poety na grobach swoich bliskich umieszczamy.
Zwyczaj umieszczania na grobie wierszowanego epitafium pojawił się parę wieków przed naszą erą. „Publiczny, a przede wszystkim powszechny charakter kultu zmarłych uzewnętrznia się w Polsce od schyłku XVIII wieku, kiedy to zaczęto przenosić cmentarze poza teren kościelny, w miastach na peryferie, gdzie na wydzielonym obszarze łatwiej było zmaterializować pamięć o zmarłych stawiając pomnik nagrobny opatrzony inskrypcją. To co dawniej było przywilejem nielicznych – epitafium w kościele, rzadziej kaplica-mauzoleum w obrębie świątyni – znalazło odpowiednik w nowych, bardziej demokratycznych formach obrony przed zapomnieniem.
Tradycja umieszczania na nagrobkach wierszowanej inskrypcji liczy więc w Polsce około dwustu lat. Do końca lat sześćdziesiątych XIX wieku w poezji cmentarnej przeważa twórczość w pełni zasługująca na miano artystycznej, przede wszystkim ze względu na autorów, takich jak Mickiewicz, Krasiński, Norwid, Lenartowicz. Później literatura nagrobna obniża loty ulegając zubożeniu treściowo formalnemu i schematyzacji” ( cytat z książki Józefa Smosarskiego „ Świętowanie doroczne w Polsce” Biblioteka”Więzi” 1996).
Na grobach z lat ostatnich napisów już nie ma. Prawie każdy ze zmarłych może liczyć na solidny pomnik. O gustach nie dyskutujemy, choć czasami chciałoby się. Widać duży wysiłek finansowy, ale brak słów pożegnalnych. Może warto do tej tradycji wrócić?
Jeszcze w czasach Mickiewicza było polską tradycją pieczenie chlebków. Każda gospodyni piekła tyle chlebków ilu zmarłych na cmentarzu odwiedzała. Chlebki te ofiarowywało się żebrzącym czyli dziadom. Wierzono wtedy, że tacy pozbawieni domu wieczni wędrowcy byli blisko z duchami. I obdarowani przychylność duchów mogli żyjącym zapewnić. Ale do tej tradycji chyba już nie wrócimy? Ciągle jeszcze można spotkać ludzi sprzedających „pańską skórkę”. To taka pozostałość rzeczonych chlebków, ale kto o tym dzisiaj pamięta?
Będąc dzieckiem nosiłam też na cmentarz małe, papierowe chorągiewki. I taką tradycję mogłybyśmy wskrzesić. Może w przyszłym roku? Pomożecie?
Nostalgicznie ale serdecznie pozdrawiam

Ela Korzeniowska

Blog Archive

Sponsor

Sponsor